Zawsze lubię dobrze wyglądać. Niestety, zimą skóra bardzo się męczy i jest zmęczona ciągłymi zmianami pogody. Wchodzimy z dworu do domu i skóra przeżywa szok termiczny. Poza tym, traci kolor, jest blada i nie wygląda zbyt dobrze. Dlatego nigdy nie lubiłam zimy. Jest straszna i oczekuję wiosny.
Szybka opalenizna z samoopalaczem
Nie mogłam już patrzeć na to, jaka blada jestem. Nabyłam specjalnie samoopalacz w piance bez alkoholu w moim ulubionym sklepie. Przeanalizowałam skład i stwierdziłam, że mi nie zaszkodzi. Nigdy nie korzystałam z takiej sztucznej opalenizny. Jednak koniecznie chciałam chociaż trochę przyciemnić skórę, żebym nie wyglądała jak jakieś widmo. Musiałam tez być pewna, że produkt ten nie zrobi mi nierównomiernej i sztucznej opalenizny, więc na początku przetestowałam go sobie na nodze. Fakt, że był to kosmetyk w piance, sprawił, że wszystko rozprowadziło się w równomierny sposób i mogłam ze spokojem nałożyć piankę na całe ciało. Zaaplikowałam piankę bardzo dokładnie, żeby niczego nie pominąć. Po chwili spojrzałam w lustro i mogłam podziwiać efekty. Zaczynałam ciemnieć w oczach. I nie była to taka brzydka opalenizna w kolorze pomarańczu, tylko tak delikatnie mi się zbrązowiło ciało. Byłam bardzo zadowolona, efekt był spektakularny. Jednak musiałam jeszcze sprawdzić, czy nie będzie mi ta pianka pozostawiała plam na ubraniu i powycierałam trochę skórę w ręcznik i na szczęście nic, nawet najmniejszej plamki.
Jak widać na moim przykładzie, nie potrzeba lata, żeby móc się opalić i wyglądać o wiele korzystniej. Moja blada cera odeszła w niepamięć. Jak będzie mi schodzić opalenizna, to sobie nałożę piankę jeszcze raz, bo nie wyobrażam sobie już znowu wrócić do tej bladości. Teraz w końcu się sobie podobam i wyglądam tak jak chciałam.